czwartek, 27 marca 2014

Rozdział 1 - Ciężkie początki...

Już od jakiegoś tygodnia trwa drugie półrocze szkoły. I od samego początku wiele nauki ale jest okey. Mam czas na naukę, na rodzinę i mojego chłopaka Nathana. Dziś piątek więc spotykam się z nim. Idziemy na spacer. Jest 15:30 właśnie weszłam do domu ze szkoły więc zjem coś szybko i lecę do łazienki ogarnąć sie trochę przed spotkaniem z Nathanem. Wchodząc do kuchni starałam się nie zostać zauważona przez mamę no ale nie udało mi się to i już chwilę później stała tuż obok mnie.
- Cześć Vikuś .
- Cześć Mamo, proszę nie mów do mnie tak nie jestem już małym dzieckiem. Poprosiłam ją chociaż wiedziałam dobrze że i tak nie spełni mojej prośby.
- O proszę królewna ma zły humor, ale okey masz racje nie będę tak mówiła. Mów szybko czemu zawdzięczamy  taki twój spaniały humorek?. 
- Oj przestań, nic się nie stało. Po prostu się śpieszę a Ty jak zawsze udajesz że się Mną interesujesz. 
Kończąc zdanie ruszyłam w kierunku łazienki. Wchodząc do niej usłyszałam cichy głos Anabel (Moja mama ma tak na imię) która właśnie próbowała mnie zatrzymać krzycząc moje imię. Postanowiłam udać że nie słyszałam tego i czym prędzej zamknęłam drzwi za sobą będąc już w łazience. W łazience szybko mi poszło. Obmyłam twarz, uczesałam włosy i zrobiłam lekki makijaż. Chwile później z łazienki przeniosłam się do mojego pokoju aby się przebrać. Ubrałam na siebie rurki koloru niebieskiego, sweter w biało - zielone paski, buty i kurtkę. Jednym ruchem ręki wzięłam telefon i torebkę i wyszłam z pokoju zmierzając w stronę drzwi wyjściowych. Wyszłam na klatkę i dostałam SMS-a od Nathana: ,,Kochanie już czekam ruszaj swoją pupę" . Nie odpisałam mu bo zostało mi kilka metrów aby być tuz obok Niego. Po chwili byłam już przed klatką. Zobaczyłam Nathana.
- Cześć Mała
- Hej. Gdzie idziemy?
Zapytałam przytulając się do Niego. Nathan dłuższą chwile milczał co wydało mi się dziwne.  
- Nie wiem 
Odpowiedział spuszczając wzrok w ziemie. Nie wiedziałam o co Jemu chodzi ale tego czego się dowiedziałam chwile później żałowałam że w ogóle  się z Nim spotkałam. 
- Jak to nie wiesz ? 
- No nie wiem bo wiesz...
- Bo ? Bo co do cholery ?! Powiedz..
- Nie wiem gdzie Cię zabrać.. Myślałem że się jakoś ładniej ubierzesz a nie jakieś spodnie i oblazły sweter.
W pierwszej chwili myślałam że to są jakieś żarty ale jednak On mówił poważnie. Dotarło do mnie szybko i pierwszym moim odruchem jakim mogłam zrobić to się rozpłakać ale jednak nie zrobiłam tego nie dałam mu tej satysfakcji że mnie zranił. 
- Przepraszam że mam swój styl nie taki jak ty byś chciał i za to że nie jestem idealna tak jak Ty byś tego chciał. Wybacz. Cześć.
Nie chciałam już nigdzie z nim iść. Nie chciałam nawet na Niego patrzeć. Weszłam wiec szybko do klatki i w szybkim tempie weszłam do domu. Po wejściu do mieszkania wbiegłam do swojego pokoju i zaczęłam ściągać z siebie kurtkę i buty. Wtedy do pokoju weszła mama.
- Co to za trzaskanie drzwiami ?!
- Daj mi i Ty spokój ok?
- Nie pyskuj gówniaro nie masz przed sobą koleżanki jestem Twoją matką!
- Ta matką... matką która kocha tylko pieniądze ojca i siebie i nikogo poza tym.
Matka tylko się spojrzała i wyszła z pokoju zamykając za sobą drzwi. Dłużej już nie mogłam wytrzymać tego wszystkiego. Wyciągnęłam zza łózka małe pudełeczko. Otworzyłam je i z niego wyciągnęłam żyletkę, podwinęłam rękaw mojego swetra tak aby mieć tylko gołą skórę na mojej ręce. Pociągnęłam żyletką kilka razy po wewnętrznej stronie reki. Po paru ruchach poczułam straszny ból opuściłam więc sweter na rękę położyłam się na poduszkę i zaczęłam płakać z żalu do Nathana i z tego że strasznie piekła mnie ręka. Płakałam bardzo długo że nawet nie wiem kiedy usnęłam.

2 komentarze: