* Co ty robisz ? - zapytałam
* Patrze się na Ciebie - odpowiedział uśmiechając się.
* Nie patrz na mnie bo wyglądam okropnie - poprosiłam zasłaniając twarz ręką .
* Jesteś śliczna
Justin chwycił moją dłoń tak abym nie zakrywała twarzy. Zaczerwieniłam się.
* Jasmine i mama poleciały do rodzinnego domu Jass. Mama wróci w przyszłym tygodniu.
* Spoko fajnie że twojej byłej już tu nie ma...
Tak, ulżyło mi bo na sam jej widok mną trzęsło. Bieber zaczął się śmiać.I znowu nie wiedziałam o co mu chodzi...no ale po chwili się skapnęłam że przyznałam się przed Nim że jestem zazdrosna.
* Śmieszy Cię to ? - zapytałam oburzona
* Nie - odpowiedział próbując przestać się śmiać
* To dlaczego się śmiejesz ?
* Bo jesteś cudowna jak jesteś zazdrosna ...
* Wiem że nie mam prawa być zazdrosna i okazywać ci tej zazdrości bo przecież dopiero się poznajemy
Justin nie odpowiedział nic na to przestał się już śmiać i tylko uśmiechnął się do mnie.
* Co byś powiedziała na to żeby urządzić tutaj imprezkę ? - zapytał
* Tutaj w domu ?
* Tak , zamówię katering alkohole i zaproszę znajomych - oznajmił
* Twój dom ty decydujesz co w nim robisz..
Zdziwiło mnie to że Juss chce urządzić domówkę zwłaszcza że ma kasę i może do każdych klubów chodzić bo go na to stać.
* Ok idę się odświeżyć - oznajmiłam i wstałam z łóżka.
* Ok a ja zajmę się organizacja.
Poszłam najpierw do swojego pokoju po nowe ciuchy a dopiero później do łazienki wziąć prysznic.Po 20minutach byłam gotowa aby wyjść z łazienki. Wyszłam więc i ruszyłam w stronę salonu aby włączyć muzykę i trochę poćwiczyć. W salonie siedział Justin.
* O kurde..
Juss zeskoczył z kanapy jak poparzony.
* Co jest ?
* Pierwszy raz widzę Cię w szortach dresowych i zwykłej białej bokserce..
* A widzisz , wiem że głupio wyglądam ale muszę poćwiczyć..
Podeszłam do stolika i aby wziąć pilot i włączyć jakiś kanał z piosenkami.
* O Justin popatrz.. Ty ! Tylko że mały - zaczęłam się śmiać
* No jaki ja byłem przystojny - przechwalał się
Poczułam chęć zgaszenia jego uwielbienia samego siebie.
* Właśnie to jest to BYŁEŚ przystojny - zaśmiałam się
* Teraz jestem przystojniejszy !
* Chciałbyś..
Justin podbiegł do mnie i chwycił mnie za biodra przyciągając do siebie.
* Mówisz że nie jestem przystojny tak ?
* Może trochę - oczywiście kłamałam był przystojny i to bardzo
Juss spoglądał mi prosto w oczy.
* Ale Ty za to jesteś prześliczna wiesz ?
Boże jego zapach, jego słowa , jego oczy i w ogóle cały On doprowadzał mnie do obłędu. Będąc przy nim czułam się jak pod wpływem narkotyku. To on był moim osobistym i jedynym narkotykiem którym nadużywałam. Patrzyliśmy sobie prosto w oczy i uśmiechaliśmy się do siebie. Czekałam tylko aż mnie pocałuje ale On chyba na to samo czekał aż ja to zrobię. Ale gdy miało dojść do pocałunku...znowu nic z tego nie wyszło. Do salonu wszedł Ryan.
* Siema robaczki - przywitał się
* Siema - odpowiedzieliśmy oboje z J.B
Myślałam że Ryana po raz kolejny uduszę. Znowu nam przerwał. Juustin cmoknął mnie w czoło i uśmiechnął się dyskretnie. I stanął obok mnie.
* A co wy macie takie miny ? Przeszkodziłem wam ? To ja wyjdę - powiedział Ryan
* Nie no zostań w niczym nam nie przeszkodziłeś - oznajmiłam
* My tylko...To znaczy.. Viki uczyła mnie tańczyć - powiedział Juss
Pomyślałam że na pewno Ryan w to nie uwierzy bo przy jego jąkaniu się podczas wymyślania tłumaczeń to nikt by nie uwierzył. No i miałam rację. Nie uwierzył.
* Dobre Bieber! Ty tańczysz jak nikt inny więc nie wkręcaj! Jesteście razem i mieliście zamiar pofiglować a tu ja wam przeszkodziłem.
Justin zaczął się śmiać a ja poczułam się niezręcznie. I odrazu musiałam to i owo wyprostować.
* My nie jesteśmy razem a tym bardziej nie sypiamy ze sobą..-oznajmiłam
* Na prawdę My dopiero się poznajemy - wyprostował Bieber
* Ok niech wam będzie...a co z tą imprezą ? - zapytał
Ulżyło Mi że Ryan już nie ciągnął tematu mojego i Biebera.
* W sumie jest już popołudniu więc zaraz przyjedzie katering i zaczną się schodzić ludzie- powiedział Justin.
Pomyślałam że to jakieś żarty zaraz zacznie się impreza a ja jestem nie gotowa.
* To ja idę się ogarnąć i przebrać - oznajmiłam.
Chciałam opuścić salon i iść się przebrać ale ktoś mi nie pozwolił. A konkretnie to Justin.
* Nie nigdzie stąd teraz nie pójdziesz - krzyknął J.
Wystraszyłam się trochę. Złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie.
* Jesteś śliczna nie musisz nic zmieniać- wyszeptał
W tamtym momencie nawet nie miałam już zamiaru opuszczać salonu. Znowu poczułam się jak na haju..na haju o nazwie Justin. Kiedy jest tak blisko mnie zapominam o wszystkim i wszystkich i teraz już nie przejmowałam się że w salonie jest też Ryan. Justin pogłaskał mnie po policzku i po chwili czułam smak jego ust. Widać że on też nie przejmuje się tym że nie jesteśmy w salonie sami.
Cudowny bloog. :) Pisz kolejne rozdziały jak najszybciej :*
OdpowiedzUsuń